Spekuliše se da su cijene više zbog nove 5G tehnologije. Za Ajfon 12 treba izdvojiti 799 dolara. Ajfon 12 Pro košta 999 dolara. Ajfon 12 Pro Max je najskuplji, sa cijenom od 1099 dolara. Evropske cijene još uvijek nisu objavljene ali se vjeruje da neće puno odstupati od najavljenih za američko tržište.
Nie chodzi o to, który robi lepsze zdjęcia, bo to termin zbyt pojemny. Zbyt dużo jest na rynku smartfonów, zbyt dużo jest też kompaktów. Spójrzmy jednak na podstawy – w jaki sposób smartfon może zastąpić prosty aparat? Artykuł partnerski Od przynajmniej kilkunastu miesięcy słyszymy, jak to smartfony wypierają z rynku proste kompakty. Sprzedaż spada, zwłaszcza wśród młodszych użytkowników – tych, którzy i tak mają w kieszeni wysokiej klasy telefon. Postanowiliśmy więc sprawie przyjrzeć się bardziej merytorycznie i postawić nie tylko na słupki, ale również na zdjęcia. I na sytuacje, w których często fotografujemy. O ile w poprzednich dwóch przypadkach rozpatrywaliśmy wykorzystanie smartfona w fotografii ulicznej (uczyliśmy się też o podstawach robienia zdjęć), tak tutaj spoglądamy na sprawę bardziej kompleksowo. Chcę zaznaczyć jedno – generalizacja jest niemożliwa. Nie utożsamiajcie segmentu „kompaktów” ze wszystkimi „kompaktami”, a „smartfonów” ze wszystkimi „smartfonami”. Wszystko zależy od konkretnego modelu, ba, konkretnej matrycy czy optyki. My sięgnęliśmy po jeden z popularnych, „stylowych” kompaktów, zestawiając go ze świetnym smartfonem Moto X Style, który niedawno testowała dla was ekipa gsmManiaKa. Używanie na co dzień. Co będzie lepsze? Cóż, ja tu wątpliwości nie mam i stawiam na smartfon. Po pierwsze, dostajemy wszystko w jednym, a więc: komfort korzystania z jednego urządzenia; uniwersalność; większy ekran; rozliczne opcje edycji zdjęć; dostęp do social media. A to i tak tylko te zalety, które można wymówić dosłownie po minucie pochylania się (nie dosłownego) nad tematem. Komfort odznacza się tym, że telefon i tak mamy w kieszeni. Uruchomienie aparatu zajmuje dosłownie moment – w przypadku Moto X Style możemy dwukrotnie wykonać obrót nadgarstkiem, a aplikacja już będzie aktywna. Pewnie, włączanie kompaktu też może nie trwa długo, ale – jednak – często telefon uda nam się „odpalić” szybciej. W tym samym segmencie można umiejscowić też wspomnianą uniwersalność, czyli fakt posiadania sprzętu wielofunkcyjnego, służącego zarówno do dzwonienia, jak i pisania maili, przeglądania sieci, grania w Angry Birds i inne. Na aparacie, co najwyżej, możemy pograć w liczenie pikseli. No i przyznajcie się – komu chce się wychodzić z domu z dodatkowym pokrowcem, w którym schowamy cyfrówkę? Idźmy dalej i przyjrzyjmy się ekranowi. Wyświetlacz. Lepszy w kadrowaniu, lepszy w odtwarzaniu Moto X Style - zrzut ekranu aplikacji aparatu / fot. Kupując smartfon za 2 tys. złotych (lub droższy) dostaniemy na sto procent monitor lepszy, niż w najlepszych aparatach. Idealnym wyjściem byłby wizjer, ale ani w kompakcie, ani w telefonie takiego nie uświadczymy (czy na pewno?). Wysoka szczegółowość smartfonów pozwala na bardziej dokładne kadrowanie, a dotykowy panel ułatwi dokładne ustawianie ostrości. Kapitalną sprawą w Moto X Style (dostępną też w kilku innych telefonach) jest możliwość szybkiej, ręcznej kompensacji ekspozycji, co pozwala podkreślić te partie fotografii, które mają zostać mniej lub bardziej intensywnie eksponowane. Druga rzecz to odtwarzanie już wykonanych zdjęć czy filmów. Na 5,7-calowym wyświetlaczu o rozdzielczości 2560 × 1440 pikseli (gęstość 515 PPI!) widać lepiej, bardziej, więcej. Kolory też są sprawniej odwzorowywane, co zawdzięczamy głównie panelowi IPS. Dzielenie się zdjęciami. Smartfony królują Tu nie ma żadnych wątpliwości, bo udostępnienie kadru z poziomu telefonu trwa dosłownie moment – i jesteśmy też kompletnie uniezależnieni od aplikacji. Możemy wybrać każdą, która jest dostępna w Google Play, więc nie ma różnicy, czy będzie to WhatsApp, Snapchat, Messenger czy Twitter. Moto X Style / fot. W przypadku aparatów wygląda to już nieco inaczej. Możemy skorzystać ze zintegrowanego Wi-Fi, ale rzadko kiedy do dyspozycji mamy coś poza zintegrowaną aplikacją maila. Tak czy inaczej pojawi się tu kolejny problem – Internet. Samo Wi-Fi sieci nie czyni, więc będziemy musieli albo zlokalizować kawiarnię z otwartym dostępem, albo korzystać z tetheringu na smartfonie. Owszem, pojawiały się tu i ówdzie rozmaite hybrydy ( wynalazki Samsunga) ze slotami na karty SIM; nie zdobyły jednak wielkiej popularności. Producenci aparatów postanowili więc pójść nieco inną drogą. Dołączają Wi-Fi do swoich sprzętów, ale nie próbują już „konwertować” ich na smartfony. Stawiają na współpracę między jednym, a drugim, udostępniając specjalne aplikacje. Programy te pozwalają nam na zdalną kontrolę nad wszelkimi parametrami ekspozycji czy też dostęp do materiałów zapisanych na karcie pamięci. Wciąż jednak, z perspektywy zwykłego użytkownika, mamy do czynienia z dwoma urządzeniami – a nie jednym. A co, jeśli nasz aparat nie dysponuje Wi-Fi?Najbardziej znaną opcją jest zainwestowanie w kartę Eye-Fi, na której zmieszczą się nie tylko nasze fotografie – udostępnia ona również sieć, dzięki której możemy je wysłać do Internetu. Niemniej, w dalszym ciągu funkcjonalność będzie tu znacznie ograniczona względem zwykłego telefonu. Jakość zdjęć. Różnice? Znikome Z lewej strony zdjęcie ze smartfona, z prawej - z aparatu / fot. Umówmy się – żaden prosty kompakt nie podoła mocno kontrastowym sceneriom, co przede wszystkim ma związek z wąskim zakresem dynamicznym matryc o tak niewielkiej przekątnej (porównujemy do pełnej klatki). Nie podoła również fotografowaniu w nocy, gdzie konieczność podniesienia czułości ISO jest niezwykle istotna – bo korzystać możemy albo z tego, albo ze statywu. A statyw mało kto chce ze sobą zabierać, mając kompakt, który mieści się w kieszeni. Oczywiście w przypadku zakresu dynamicznego jesteśmy w stanie sprawę ratować trybem HDR, natomiast: nie we wszystkich modelach będzie on dostępny; nie we wszystkich modelach będzie działać tak, jak moglibyśmy tego oczekiwać. Podobnie jest zresztą ze smartfonami – i tutaj nie można się łudzić. Producenci telefonów w przeróżny sposób próbują, z roku na rok, usprawniać zintegrowane z telefonami aparaty. Z lepszym lub gorszym skutkiem udaje się tę sprawę załatwić, wprowadzając mechanizm szybkiej migawki, która wykonuje kilka zdjęć po kolei, a potem składa je w jedno. Zdjęcie w słabych warunkach oświetleniowych (przed i po korekcie ekspozycji) – smartfon Zdjęcie w słabych warunkach oświetleniowych (przed i po korekcie ekspozycji) – aparat Dystorsja? Niekoniecznie Ale zostawmy na chwilę temat matryc, bo to zawsze będzie kwestia problematyczna. Przejdźmy do optyki – i tak zwanej dystorsji beczkowej, która bywa sporym problemem w przypadku obiektywów szerokokątnych. Ze zdziwieniem odkryłem, że ani w naszym „tanim kompakcie”, ani w Motoroli takowy nie wystąpił. Brak wyraźnej dystorsji na zdjęciach ze smartfonu Brak wyraźnej dystorsji na zdjęciach z aparatu Makro? Różnie bywa W naszym przypadku makrofotografia okazała się lepsza w przypadku aparatu – ale też technika wykonania zdjęcia pozostawia sporo do życzenia. Widać, że ostrość utrzymana jest wyłącznie w centrum kadru – i o dziwo, podobna rzecz ma miejsce w przypadku telefonu. Makro – smartfon Makro – aparat Odwzorowanie detali Szczegóły w obydwu przypadkach, przy identycznym oświetleniu i tej samej scenerii, zostały oddane w bardzo podobny sposób. Zarówno telefon, jak i smartfon poradziły sobie z tym zadaniem świetnie, zważywszy na ich półki cenowe. Szczegóły – telefon Szczegóły – aparat Zdjęcia po zmroku nie zachwycą ani w jednym, ani w drugim przypadku, ale… O tym, że telefon czy prosty kompakt nie poradzi sobie ze słabym oświetleniem – wiemy. Trzeba natomiast działać najefektywniej z tym, co akurat mamy pod ręką, a tutaj przydaje się szybka kompensacja ekspozycji dostępna w Motoroli. Wystarczy na głównym ekranie przesunąć charakterystyczny okręg, by dobrać optymalne parametry ekspozycji i pokazać to, co pokazać chcemy. Analogiczny proces w klasycznym aparacie wymaga przynajmniej kilku kroków, bo trzeba tu kliknąć, tam kliknąć, i dopiero przesuwać wskaźniki. Na telefonie wykonamy te czynności szybciej. Kompakt króluje w zoomie Smartfony, z kilkoma wyjątkami, nie dysponują optycznym zbliżeniem. Co innego kompakty – te małe konstrukcje zazwyczaj doposażone są w zoom optyczny. Telefony, na ogół, korzystają wyłącznie z rozwiązań programowych – raz działających lepiej, raz gorzej. Przyjrzyjmy się teraz różnicom. Zbliżenie aparatu – optyczne Zbliżenie smartfonu – cyfrowe Na koniec – porównanie filmów Cóż, tutaj już nie ma żadnych wątpliwości – smartfon kompletnie deklasuje swoją konkurencję. Nie tylko rozdzielczością (Full HD kontra 720p, choć zdarzają się już tanie kompakty oferujące Full HD), ale przede wszystkim jakością i klarownością obrazu. W przypadku Moto X Style wideo jest przejrzyste i szczegółowe, natomiast w opozycyjnym kompakcie mamy do czynienia z obrazem marnej jakości, zaszumionym i pozbawionym detali. Przypomnę jeszcze, że obydwa klipy powstawały w tych samych warunkach oświetleniowych. Co wybrać? Przykładowe zdjęcie wykonane Moto X Style i obrobione w Snapseedzie / fot. Telefon zdecydowanej większości z nas wystarczy. W zależności od modelu, pozwala na zmianę podstawowych parametrów ekspozycji czy nawet przejęcie całkowitej nad nią kontroli. Z kompaktem może być podobnie, choć te najtańsze modele ograniczają się raczej do zasady „wyceluj i strzel”. Z drugiej strony, kosztują one naprawdę niewiele – bo używaną, prostą cyfrówkę, dostaniemy za 150-200 złotych, podczas gdy na smartfon dobrej jakości trzeba wydać nawet 10-krotnie więcej. Nie zapominajmy przy tym, że w telefonie otrzymujemy zdecydowanie większą elastyczność w postprodukcji i udostępnianiu naszych fotografii. Pamiętajmy też, że jeśli zdecydujemy się na bardziej zaawansowany sprzęt fotograficzny – jak kompakty z segmentu premium – to żaden smartfon nie dotrzyma im kroku.

OVO SU NAJBOLJI PAMETNI TELEFONI NA SVETU: Na prvom mestu nisu ni Samsung, ni ajfon! Radi se o Android uređaju s najbržim performansama, lepim dizajnom i odličnom kamerom Objavljeno: 06.06.2018. 09:30h 10:01h

Już wiem, dlaczego Apple wycofał ze swojej oferty iPhone’a X, który zadebiutował zaledwie półtora roku temu. Premiera iPhone’ów XR, XS i XS Max wystarczająco skomplikowała ofertę. Pozostawienie na stronach Apple’a opcji zakupu iPhone’a X sprawiłoby tylko, że klient byłby zagubiony i nie wiedziałby, co ma właśnie byłem tak że Apple udaje na swoich stronach, że iPhone X nie istnieje i nigdy nie istniał - ze sprzedaży wyleciały nawet oryginalne etui ochronne dla tego modelu, co jest już totalnym absurdem - to nie jest tak, że Dziesiątki nie da się kupić wcale. Poza sklepem Apple są przecież sklepy Apple Premium Resellerów, takich jak np. Cortland, oraz masa innych sklepów z elektroniką, które w swoich ofertach mają sporo modeli iPhone’ów. Również iPhone’a stanąłem przed trudnym wyborem - kupić dobrego i stosunkowo taniego iPhone’a XR, czy dołożyć odrobinę do starszego, ale pod pewnymi względami lepszego iPhone’a X, czy… szarpnąć się na XS lub totalnie zaszaleć i kupić XS są absurdalnie drogie. iPhone XS można kupić w znanych sklepach (takich, którym bym zaufał) za 4550 zł. Decydując się na Premium Resellerów trzeba wydać conajmniej 4980 zł. To bardzo dużo, jak na najbiedniejszą wersję nowego smartfona. Taki iPhone XS za 5000 zł ma stosunkowo mały ekran i tylko 64 GB pamięci porównania nowiutki Samsung Galaxy S10 kosztuje w najtańszej wersji 3950 zł i ma 128 GB miejsca na dane. Jest S10 w wersji za 5000 zł i ona ma 512 GB. Różnica jest absurdalna - za te same pieniądze Apple daje 64 GB, a Samsung 512 chciałem wydawać tak dużo i dostawać tak można dostać, kupując model XS Max. Więcej ekranu oczywiście. XS Max ma wyświetlacz o przekątnej 6,5 cala, a XS 5,8 z cenami XS Maxa jest jeszcze gorzej. Biedo-wersja (64 GB) w znanych sklepach kosztuje 5000 zł. U Premium Resellerów zaczyna się od 5480 zł. Porównując ponownie do Samsunga - najtańszy Galaxy S10 Plus kosztuje 4400 zł i oferuje 128 GB. Wersja S10 za 5500 zł ma aż 512 GB. Czyli ponownie wychodzi na to, że za tę samą cenę Samsung daje klientowi 8 razy więcej miejsca na dane. A przecież nie można powiedzieć, że nowe Galaxy S10 są tanie. Wręcz przeciwnie. Są bardzo, bardzo drogie. Niestety iPhone’y XS i XS Max są jeszcze - nie kupiłem XS-a lub XS Maxa, bo nie chciałem robić czegoś, z czym czułbym się źle. A czułbym się źle wydając na telefon kwotę od 5000 do 7000 zł. Kupując tańszy wariant miałbym poczucie, że zapłaciłem dużo, a dostałem mało. Kupując droższy wiedziałbym, że wydałem zdecydowanie za dużo, nie otrzymując w zamian odpowiednio tak stanąłem przed decyzją - kupić topowego iPhone’a X z 2017 r. czy może nie najlepszego iPhone’a XR, ale za to z 2018 r. I ta decyzja była najtrudniejsza, bo już zupełnie nie chodziło o X u Premium Resellerów zaczyna się od 4000 zł. Najtańszy iPhone XR kosztuje natomiast 3400 zł. Obie ceny były już dla mnie OK, więc pozostało wybrać tylko lepszy model. Tym razem jednak zasada „droższy iPhone to ten lepszy” nie działa. Nie działa również „nowszy iPhone jest lepszy”. Cech i funkcji do porównania i subiektywnego ocenienia jest od krótszej listy, czyli przewag i zalet iPhone’a X: jest mniejszy, czyli poręczniejszy,ma podwójny aparat foto z zoomem optycznym,ma ekran OLED,wyświetla na nim obraz HDR,ma 3D Touch. Rzeczywiście wyszła krótka lista. iPhone X ma raptem 5 to lecimy z mocnymi stronami iPhone’a XR: ma większy ekran,ma (naj)lepszy akumulator,ma nowszy procesor,a to oznacza, że może dłużej otrzymywać aktualizacje iOS-a,niby ma tylko pojedynczy aparat, ale ten sam co w modelu XS (czyli nowy),z większą matrycą i ze smart HDR, co przekłada się na lepsze zdjęcia,ma lepszą funkcję rozmywania tła i ustawianie głębi ostrości,potrafi nagrywać lepsze wideo niż X,ma nowsze i szybsze Face ID,ma dual SIM (bazujący na eSIM-ie). Lista odrobinę dłuższa. iPhone XR ma więcej zalet i to takich, na których naprawdę mi zależy: lepsze zdjęcia i wideo oraz dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu akumulatora. Są to cechy i funkcje, które były szczególnie istotne, ponieważ - przypomnę - przesiadałem się z iPhone’a postawiłem na XR-a. Smartfon zakupiłem po wielu dniach analiz i porównań. Przyznam, że jeszcze nigdy się tak nie wahałem przed zakupem elektroniki. Nie dziwię się, że Apple zdecydował się na wycofanie X-a ze swojej oferty. Producent musiał to zrobić, aby ją uprościć i sprawić, by była przy wygodna dla iPhone X nie zniknął zupełnie. Cały czas jest dostępny w innych sklepach. Więc wybór został ułatwiony tylko dla klientów, którzy decydują się na zakup na lub w Apple Store’ach (nie ma takich sklepów w Polsce). Pozostali klienci stają przed trudnym wyborem i muszą analizować, co jest dla nich ważne - podejmując decyzje zakupowe między iPhone'ami X a zdarzały się nieliczne wyjątki, że stary iPhone był pod jakimś mało istotnym względem lepszy od nowszego - np. iPhone 6s miał złącze słuchawkowe, którego nie miał już iPhone 7. Jednak pod każdym innym względem iPhone 7 był już lepszy od swoich między X a XR różnic jest sporo. Dla kogoś istotny może być ekran OLED, który jest w starszym modelu. Dla kogoś innego ważniejszy będzie większy ekran i akumulator w iPhonie XR. Pod względem funkcji foto też nie jest łatwo wskazać zwycięzcę - X ma zoom optyczny dzięki dodatkowemu obiektywowi telefoto, natomiast XR ma nowszą, większą matrycę i sporo innych zmian, które wpływają na lepsze że nigdy wcześniej nie było tak trudno kupić nowego iPhone’a, jak jest to skomplikowane jednak, ja już wybrałem. Mam XR-a od tygodnia. Dajecie mi jeszcze kilka dni i przygotuję alert: wyboru nie Wiem, że mogą pojawić się pytania, dlaczego zdecydowałem się na iPhone’a XR za około 3500 zł skoro w tej cenie spokojnie mógłbym kupić Samsunga Galaxy Note 9, Galaxy S9, Huaweia Mate’a 20 Pro, Google Pixela 3 czy innego LG V40. Odpowiedź jest prosta: „tylko iPhone to iPhone”.
Apple iPhone 13 256GB (Green) MNGL3ZD/A - Dijagonala ekrana:6.1" - Zadnja kamera:12.0 Mpix + 12.0 Mpix - Prednja kamera:12 Mpix + 12 Mpix - Kapacitet baterije:3240 mAh - Rezolucija:2532 x 1170. Apple Iphone 13 256gb Red MLQ93ZD/A - Veličina ekrana: 6.1" Rezolucija ekrana: 2.532 x 1.170 Tip ekrana: OLED Gustina piksela: 460ppi Zaštita: Ceramic
›Różnica między cenami iPhone'ów a smartfonów z Androidem pogłębia się z roku na 13:18Źródło zdjęć: © od dziś wiadomo, że większość smartfonów z Androidem jest tańsza od telefonów firmy Apple. Ciekawe jest jednak to, że ta różnica wciąż się infografikę na ten temat (na podstawie informacji zebranych przez IDC) przygotowali redaktorzy serwisu opracowanych przez nich danych wynika, że w 2010 roku średnia cena iPhone'a (z uwzględnieniem różnych wariantów) wynosiła 702 dol. (ok. 2120 zł). Za przeciętną słuchawkę z Androidem płaciliśmy wtedy 441 dol. (ok. 1330 zł). Taka różnica oczywiście nie powinna nikogo dziwić. Apple sprzedaje wyłącznie urządzenia z wyższej półki, podczas gdy w świecie zielonego systemu sporą popularnością zawsze cieszyły się low-endy. Poza tym w 2010 roku na rynku dopiero debiutował pierwszy Galaxy S Samsunga, a i garstka pozostałych producentów androidowych high-endów musiała konkurować z Apple'em przede wszystkim jak zestawienie tych dwóch światów wyglądało w roku ubiegłym? Okazuje się, że zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażałem. iPhone stał się znacznie bardziej przystępny (głównie ze względu na pojawienie się tańszego wariantu, czyli 5c), a ceny topowych smartfonów z Androidem - których skądinąd jest dziś o wiele więcej niż przed czterema laty - niejednokrotnie oscylują w granicach 3000 zł, czyli przebijają wartość najtańszych wersji iTelefonu. Mogłoby się zatem wydawać, że różnica w średnich cenach słuchawek z iOS-em i Androidem się zaciera, prawda? Tymczasem o ile w 2010 roku wspomniana różnica wynosiła 261 dol. (ok. 790 zł), o tyle w roku 2013 były to już 374 dol. (ok. 1130 zł).Źródło zdjęć: © ta pogłębiająca się w zawrotnym tempie różnica cenowa? Z pewnością wynika to z faktu, że na rynku nie tylko pojawia się coraz więcej Androidów ze średniej i niższej półki cenowej, ale też można je nabyć za coraz mniejsze pieniądze. Nic zresztą dziwnego, skoro dziś nowego smartfona z mobilnym systemem Google'a na pokładzie kupimy za 300 czy nawet za 200 zł. Korzystnie wyceniono również świetnie wyposażoną Motorolę Moto G, a i relatywnie niskie ceny Nexusów nie są bez znaczenia.

Prije tačno 15 godina, 9. januara 2007. godine kompanija Epl predstavila je svoj prvi smartfon pod nazivom Ajfon. Te 2007. godine čuveni Stiv Džobs predstavio je prvi model smartfona Ajfon i objasnio na koji će način ovaj telefon napraviti revoluciju u industriji telefona u godinama koje dolaze. Nije tajna da je Epl lider u inovacijama …

Czy warto kupić iPhone 13? W sieci znalazły się już pierwsze testy, recenzje i opinie o nowych telefonach Apple. Sprawdźmy, co udało się poprawić i jakie ma wady. Do sieci trafiły już pierwsze testy, recenzje i opinie na temat iPhone 13. Przedsprzedaż w Polsce jeszcze się nie zakończyła, a na pewno wielu ManiaKów zastanawia się nad sensem zakupu tego modelu. Co warto wiedzieć? Jakość wykonania – jak zwykle jest doskonale, ale i grubo W kwestii wyglądu i jakości wykonania od poprzedników nie zmieniło się zasadniczo nic – dopóki nie wejdziemy w szczegóły. Ogólna idea jest taka sama – kanciaste krawędzie i płaskie powierzchnie dominują. Mnie ten design nieodmiennie się podoba, ale nie zmienia to faktu, że ergonomia idealna nie jest. Biorąc pod uwagę, że każdy z tegorocznych iPhone’ów jest nieco grubszy od swojego poprzednika, będą uwierać w dłoń jeszcze bardziej. Nie da się też zignorować większych wysp na aparat. Oznacza to jednocześnie, że etui i pokrowce z iPhone 12 nie będą pasować do nowych modeli. Obiektywy wystają jeszcze mocniej, ale przynajmniej w tym roku jest to uzasadnione przez realnie lepsze aparaty. Do tego dojdziemy jednak nieco później. fot. producenta Ostatnia zasadnicza zmiana w wyglądzie nowego iPhone’a 13 to notch. Nadal wygląda gorzej, niż w każdym flagowcu z Androidem, ale przynajmniej w tym roku nieco zmalał. Dzięki temu na ekranie byłoby widać więcej i na pewno można się do niego przyzwyczaić. Dlaczego byłoby? Bo w obecnej wersji iOS Apple nie wykorzystuje tej dodatkowej przestrzeni na więcej powiadomień i to jest po prostu głupie. Ekran ProMotion to rozwiązanie, na które czekali wszyscy fani Apple Przechodząc do ekranu. Tutaj trzeba zasadniczo rozróżnić modele podstawowe i Pro. W przypadku iPhone 13 i iPhone 13 Mini mówimy o niemal dokładnie tych samych panelach, co rok temu. Recenzenci zwracają uwagę, że faktycznie są jaśniejsze (Apple mówi o 28%), ale różnicę widać zwykle dopiero, gdy położymy je obok zeszłorocznych telefonów. No i nadal mają tylko 60 Hz, co mocno kłuje w oczy w topowej stawce. fot. producenta Wyświetlacz w iPhone 13 i iPhone 13 Pro Max to już zupełnie inna para kaloszy. Wyposażono je w panele OLED LTPO. Oferują zmienną częstotliwość odświeżania od 10 do 120 Hz – w zależności od okoliczności iOS sam dopasuję ją do potrzeb użytkownika. Recenzje są zgodne – to świetne panele, ale konkurencja z Androidem wcale nie pozostaje tu z tyłu. Wydajność jest bajeczna – ale nie obyło się bez wpadek Mierzenie benchmarkowej wydajności iPhone’a mija się z celem, bo ich procesory zawsze mają lepszą wydajność syntetyczną, niż flagowce z Androidem. Chodzi raczej o samo doświadczenie płynności i tu powinno być idealnie. Ale nie jest. W testach znalazłem informację, że iPhone 13 Mini wypadał poniżej większego brata i modeli Pro. Ciężko powiedzieć, czy to problem z oprogramowaniem, czy dla dłuższego czasu pracy na baterii programowo ograniczono jego wydajność. fot. producenta Recenzenci zwracali też uwagę, że w 2021 roku różnica pomiędzy iPhone 13 i 13 Mini, a wariantami Pro, jest jeszcze bardziej odczuwalna. Po pierwsze – iPhone 13 i 13 Pro mają nieco mocniejsze procesory. Po drugie – ekrany ProMotion diametralnie zmieniają odczucia płynności. Trzecia sprawa to wielozadaniowość – wersje Pro mają 6 GB pamięci operacyjnej, a tańsze modele oferują tylko 4 GB RAM. I to czuć na co dzień, jeśli jesteś power-userem. Prawda jest taka, że największą różnicę w wydajności poczujemy w aparacie. Nowe tryby nagrywania wideo i zaktualizowane algorytmy do zdjęć w słabym świetle wymagają sporo mocy obliczeniowych i Apple A15 Bionic tam jest w stanie pokazać pełnię swoich możliwości. Więcej na ten temat powiemy sobie w sekcji poświęconej aparatom. Który iPhone 13 ma najlepszą baterię? Jedną z najbardziej podkreślanych zmian w nowych modelach iPhone 13 były większe baterie. To one częściowo odpowiadają za zwiększoną grubość i wagę tych smartfonów. Czy przełożyło się to na realne zyski w czasie pracy? Tutaj recenzenci są zgodni i wszyscy mówią o zmianie na plus. Na początek jednak przypomnijmy sobie pojemności różnice względem zeszłorocznych flagowców Apple. iPhone 13 Mini ma ogniwo o pojemności 2500 mAh. To wzrost na poziomie 9%. iPhone 13 oferuje baterię 3265 mAh. To aż o 15% więcej, niż poprzednik. iPhone 13 Pro ma akumulator 3150 mAh. Poprzedni model przegrywa tu o 11%. iPhone 13 Pro Maxoferuje ogniwo o pojemności 4400 mAh. To największa bateria, jaka kiedykolwiek trafiła do telefonu Apple i wzrost o całe iPhone 13 Pro Max 120Hz did not reduce battery life and became the in the battery life list, which is too from Weibo @ 小白测评 — Ice universe (@UniverseIce) September 21, 2021 Liczby liczbami, ale to rzeczywistość weryfikuje pierwszy entuzjazm. Sytuacja wygląda tak, że iPhone 13 bez problemu wytrzymuje od rana do wieczora w ciągu dnia wypełnionego graniem, robieniem zdjęć, nagrywaniem wideo czy korzystaniem z sieci. Jednogłośnie wszyscy stwierdzili, że postęp względem poprzednika jest duży. iPhone 13 Mini nie jest bardzo zły, ale to nadal nie jest telefon dla kogoś, kto intensywnie korzysta ze smartfona. Modele Pro znowu błyszczą. Nawet wtedy, gdy iPhone 13 Pro był wykorzystywany do nagrywania w 4K przez cały dzień, to w okolicach 11 wieczorem nadal miał 20% energii w baku. MKBHD stwierdził, że przy 5 godzinach SoT mniejszy model nadal miał 50% baterii. To imponujące wyniki jak na takie ogniwa. iPhone 13 Pro Max jest jeszcze lepszy, co dobitnie widać na wykresie od IceUniverse. Aparat jest lepszy, ale to nie jest rewolucja Żaden iPhone w momencie swojej premiery nie miał złego aparatu, ale nie zawsze można było go nazwać jednym z najlepszych na rynku. iPhone 13 w każdej wersji oferuje wyraźnie lepsze zaplecze fotograficzne od dowolnego poprzednika. Warto też dodać jedno – żaden inny flagowiec w rękach kompletnego amatora nie zrobi lepszego zdjęcia, niż telefon Apple. Prostota aplikacji, tożsamy balans dla każdego obiektywu i sensowne wideo przy każdym świetle to zalety, których jednocześnie nie ma żaden konkurent. Nawet aparat w Samsung Galaxy S21 nie jest tak kompletny – i to pomimo faktu, że ma dodatkowy teleobiektyw i 30-krotny zoom. fot. producenta Zacznijmy od mniejszych modeli, które oczywiście mają takie same aparaty. Obiektywy są dwa i o ile podstawowa matryca specjalnie się nie zmieniła, to przy szerokim kącie można mówić o rewolucji. Generalnie można podsumować to tak, że iPhone 13 i iPhone 13 Mini robią mniej więcej takie same zdjęcia przy dobrym świetle, co poprzednicy Różnicę widać dopiero w nocy i przy nagrywaniu wideo. Obrazy mówią więcej, niż tysiąc słów, a wszystkie znajdziesz poniżej. Zobacz zdjęcia zrobione iPhone 13 i iPhone 13 Mini. Aparat w iPhone 13 Pro i Pro Max podobno jest najlepszy na rynku iPhone 13 i iPhone 13 Pro Max doczekały się unifikacji. W przeciwieństwie do zeszłego roku teraz oba modele oferują dokładnie takie same zaplecza fotograficzne. Składają się na nie po trzy obiektywy, a wyspy aparatów są znacznie większe, niż rok temu. Trzeba przyznać, że w przypadku modelu z mniejszym ekranem wygląda to trochę komicznie, ale tu w końcu chodzi o jakość zdjęć. A ta jest zjawiskowa. Wszyscy recenzenci są zgodni – na rynku obecnie nie ma żadnego telefonu, który robiłby lepsze zdjęcia. Warto jednak zastanowić się, za co dopłacamy. Jeśli większość zdjęć robisz za dnia, to dopłacanie do wersji Pro nie ma żadnego sensu. iPhone 13 czy wersja Mini zrobią to tak samo dobrze. fot. producenta W słabym świetle wersje Pro dzielą i rządzą Co innego jednak, gdy mówimy o słabym świetle. Główna matryca oferuje rozmiar pojedynczego piksela na poziomie a bardzo jasny obiektyw ze światłem f/ robi swoje. Oznacza to, że do sensora dociera bardzo dużo światła i efekty po zmroku są imponujące. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że żaden inny telefon nie jest w stanie równać się z 13 Pro i Pro Max w nocy i w słabo oświetlonych pomieszczeniach. Apple przez rok mocno popracowało nad oprogramowaniem. Szumy są niewidoczne, a soft nie próbuje już agresywnie rozświetlać ciemnych części fotografii, stawiając raczej na eksponowanie tych jasnych. W poniższym linku polecam zobaczyć to samo zdjęcie wykonane przy pomocy 12 Pro Max i 13 Pro – różnica w ilości detali na drugim planie jest kolosalna. Zobacz zdjęcia zrobione iPhone 13 Pro i iPhone 13 Pro Max. Duże zmiany dotknęły również szerokiego kąta. Poprzez dodanie autofokusu da się teraz wykorzystać go do zdjęć makro. Odpowiedni tryb włącza się automatycznie poniżej 10 cm od obiektu. Efekty jego pracy są fajne, ale nie jestem przekonany, czy robią to lepiej od Xiaomi Mi 11 z dedykownaym obiektywem. Widać też poprawę przy zdjęciach po zmroku – ale nieznaczną i nie tak dużą, jak w przypadku tańszych iPhone 13 i Mini. fot. producenta Każdy z testerów jako swój ulubiony obiektyw wybrał tele z 3-krotnym zoomem. Nie znajdziemy tu popularnego we flagowcach z Androidem hybrydowego przybliżenia nawet do 100 razy. Nie. Tu postawiono na wyłącznie x3 i dopracowano do perfekcji. Może to brzmieć jak wyświechtany frazes, ale nikt nie robi takich portretów w słabm świetle, jak iPhone 13 Pro. Zerknij na efekty z powyższego linku – mnie opadła szczęka. Picture Profiles i Cinematic Mode Dwie nowości, które Apple mocno podkreślało na swojej premierowej konferencji, to Picture Profiles i Cinematic Mode. Pierwsza z nich to zestaw defaultowych ustawień, według których iPhone 13 we wszystkich wersjach robi teraz zdjęcia. To wynik rywalizacji z Samsungiem i Google – jeden tryb automatyczny to już za mało. Apple bardzo nie chce, by nazywać je filtrami, bo faktycznie nie jest to postprodukcja. Profili jest 5 i być może w przyszłości pojawią się kolejne. Obok standardowego mamy jeszcze tryb „Rich Contrast” – w skrócie, to upodabnia zdjęcia do Pixela, czyli niebieskie kolory i głęboki kontrast są na pierwszym miejscu. „Vibrant” to z kolei bezpośrednia odpowiedź na aparat Samsunga, czyli bardzo mocno nasycone kolory. Wszystkie opierają się na Smart HDR. Fajnie, że kupując iPhone’a nie jesteśmy teraz ograniczeni wyłącznie do bardzo naturalnych barw, z których słynął przez lata. Dla każdego coś miłego. No dobra, a co to ten Cinematic Mode? To zupełnie nowa funkcja w telefonach Apple, która pozwala teraz na efektowne rozmywanie tła w nagrywanym wideo. Autofokus samoczynnie przeskakuje z twarzy na twarz, rozmywając drugi plan. Brzmi to świetnie i według recenzentów rozwiązanie działa naprawdę sprawnie. Wygląda na to, że Apple jeszcze mocniej odjechało konkurencji w kwestii wideo. Są oczywiście wyjątki i najpoważniejszym jest słabe światło. Tu nie ma cudów – podobnie, jak tryb portretowy nie zawsze odpowiednio zaskakuje po zmroku, tak portretowe wideo nie zawsze będzie idealne. Coś mi się wydaje, że Cinematic Mode będzie zyskiwał z każdą aktualizacją. Fajne jest też to, że smartfon zapisuje cały komplet danych o głębi w pamięci. Oznacza to, że fokus można zmieniać w procesie postprodukcji. iPhone 13 – czy warto kupić? Najprostsza odpowiedź jest taka – jeśli nie boli Cię wydanie co najmniej 3599 złotych na smartfon, to jak najbardziej. Każdy z modeli iPhone 13 jest znacząco lepszy od poprzednika. Nie wiem, czy na tyle, by zasługiwać na swoją nazwę, bo na dobrą sprawę iPhone 12S pasowałby znacznie lepiej. I tak należy o nich myśleć – o poprawionych w niemal każdym miejscu flagowcach z zeszłego roku. Zacznijmy od najmniejszego modelu. iPhone 13 Mini ma teraz lepszą baterię, lepszy aparat, dwa razy więcej pamięci i nadal jest najbardziej kompaktowym flagowcem na rynku. To nieporównywalnie lepszy wybór, niż rok temu. To również ostatnia szansa na tak mały format, bo za rok zastąpi go model z ekranem o przekątnej cala. Nie jest jednak wykluczone, że ta konstrukcja zostanie wykorzystana jako niedrogi iPhone SE 2022. Przechodząc do iPhone 13, czyli bez dwóch zdań największego bestsellera w tegorocznej ofercie Apple. W Polsce ceny startują od 4199 złotych za wersję z 128 GB pamięci. Tutaj nie ma już na co narzekać – testy wyraźnie pokazały, że poprawiono go dokładnie tam, gdzie należało – poza ekranem. Tu akurat można się zastanowić nad poprzednikiem, który też miał całkiem niezłą baterię, a do tego jest wyraźnie tańszy. Jeśli wystarczy Ci wersja ze 64 GB na dane, to zapłacisz tylko 3599 złotych. Na wariant ze 128 GB pamięci – tyle samo, co w tym roku – trzeba teraz wydać około 3800 złotych. Tracisz nieco na czasie pracy i możliwościach aparatu, ale to opcja do rozważenia. iPhone 13 i iPhone 13 Pro – czy warto kupić? Teraz wchodzimy już w segment najdroższych urządzeń na rynku, ale poza brzydkim notchem w 2021 roku iPhone 13 Pro nie musi się niczego wstydzić na tle konkurencji. No – może zbyt wolnego ładowania. Testy wykazały, że bateria jest świetna i ekran 120 Hz nie wpłynął negatywnie na czas pracy. Aparat odjechał konkurencji i jeśli chcesz telefon do nagrywania wideo, to nie masz się nad czym zastanawiać. iPhone 13 Pro w Polsce startuje od 5199 złotych i nie zdrożał w stosunku do poprzednika. Za iPhone 12 Pro trzeba teraz zapłacić 4649 złotych i uważam, że przy takiej kwocie naprawdę warto dopłacić dodatkowe 10%. fot. producenta Na koniec zostaje nam iPhone 13 Pro Max. Tutaj sytuacja wygląda identycznie, jak w mniejszej wersji. To bardzo drogi telefon, ale tak naprawdę poza składanymi flagowcami nie ma żadnej konkurencji. Samsung Galaxy S22 Ultra oferuje wsparcie dla S Pen, ale skoro nie chowa się on w obudowie, to się nie liczy. Xiaomi Mi 11 Ultra też jest wypakowany technologią, ale to kawał brzydkiego sprzętu. iPhone 13 Pro Max ma najlepszą baterię wśród wszystkich smartfonów Apple w historii. Ekran jest zjawiskowy, a aparat wgniata w ziemię dosłownie każdego. Nagrywanie i edycja wideo przy użyciu tylko podstawowego oprogramowania nie ma sobie równych. Czy to jest warte 5699 złotych? Pewnie tak – o ile to nie jest dla kogoś szalon wydatek. To może iPhone 12 Pro Max? W Polsce zapłacisz teraz za niego 5200 złotych i absolutnie nie sądzę, żeby warto było zaoszczędzić parę stówek i stracić aż tyle nowości. Jaki iPhone kupić w 2021 roku? Wybieramy najlepsze modele i podpowiadamy, czy warto kupować używane telefony Apple.
Eplov "ajfon 6s" je prošle godine prodat u 12 miliona primeraka, što je tek 2 odsto od ukupnog broja prodatih telefona u Kini. Najprodavaniji smartfon u Kini je prošle godine bio "Oppo R9
Dym opadł, choć wciąż czuję kurz na twarzy po premierze nowych iPhonów. Apple zaprezentowało na wrześniowej konferencji aż trzy nowe modele swoich telefonów – iPhone Xs, iPhone Xs Max oraz „tańszy” iPhone Xr, który podobno ma sprzedawać się jak ciepłe bułeczki, ale to oczywiście okażę się z czasem. Dzisiaj skupimy się na najmniejszym z trójki nowych telefonów czyli na iPhone Xs, który nie jest niczym innym jak ulepszoną wersją zeszłorocznej dziesiątki. Czy warto kupić ten model jeśli posiadamy iPhone X? Chyba, że chcemy kupić, któryś z tych dwóch telefonów, ale nie wiemy który wybrać? Zapraszam do porównania iPhone’a X do iPhone’a Xs. Ekran Jeśli czekałeś na to, że Apple na tegorocznej konferencji zaprezentuje iPhone’a innego od X lub ze zmniejszonym „Notchem” to mam smutną informację – obydwa telefony są takie same z wyglądu, jedyną różnicę gołym okiem możemy zauważyć patrząc na dolną część urządzenia, na której od teraz znajduje się nasz stary dobry przyjaciel – pasek antenowy, przez co liczba „dziurek” na dolnej części uległa zmniejszeniu.. W sumie nie dziwi mnie fakt, że wycięcie zostało takie same, w momencie jak Apple by je w jakikolwiek zmieniło względem dziesiątki od początku musiałoby przystosowywać system pod kątem innych wymiarów i rozmieszczeń poszczególnych elementów. Koniec końców ekran nadal ma przekątną 5,8 cala i wykonany został w technologii OLED – czyli otrzymujemy w obydwu przypadkach bardzo dobre kolory, rewelacyjne kąty widzenia i genialną czerń. Rozdzielczość zarówno w jednym jak i drugim modelu jest identyczna i wynosi 2436 x 1125, co przekłada się na 458 pikseli na cal. Technologię HDR i Dolby VISION wspierane są jednakowo przez iPhone X jak i nowego Xs. Wydajność Do dnia wrześniowej konferencji iPhone X był najmocniejszym smartfonem z najwydajniejszym układem A11 Bionic, nie był mu w stanie zagrozić nawet flagowy smartfon Samsunga. Sytuacja zmieniła się kiedy Apple zaprezentowało iPhone Xs, które wyposażono w nowy, ulepszony względem poprzednika procesor A12 i tym sposobem prześcignęło samego siebie pod względem najwydajniejszych układów na rynku – brawo! W praktyce jednak zarówno iPhone X, jak i iPhone Xs to dwa najpotężniejsze telefony i długo będzie potrzeba czasu żeby zauważyć wielką różnicę pod względem wydajności wbudowanych układów, choć trzeba tu szczerze powiedzieć, że 600 milionów operacji na sekundę w iPhone X, to niewiele względem 5 miliardów operacji, które realizuje układ nowego flagowca Apple. Większa różnica zachodzi w przypadku pamięci RAM – iPhone X posiada jej „zaledwie” 3 GB, a nowszy brat o jeden giga więcej. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Na pewno będzie skutkowało lepszym trzymaniem aplikacji w tle przez system, ale moim zdaniem i 3″ giga” w iPhone X dawały sobie bardzo dobrze radę. Bateria Czas pracy na jednym ładowaniu to w dzisiejszych czasach największa pięta achillesowa dostępnych na rynku smartfonów. Jeden dzień intensywnej pracy to max ile możemy wyciągnąć z większości smartfonów. IPhone X posiada wbudowaną baterię o pojemności 2716mAh, która dzięki dobrej optymalizacji systemu IOS pozwala uzyskiwać całkiem dobre wyniki na jednym ładowaniu. Po odpięciu telefonu od ładowarki o godzinie 8, przed położeniem się do łóżka o 23 mam około 20-30 %, a telefon użytkuję bardzo intensywnie. Według Apple iPhone Xs ma wytrzymywać na baterii o około 30 minut więcej, czyli jeszcze lepiej niż moim zdaniem było. Sporym zaskoczeniem jest jednak to, że Xs posiada mniejszą pojemność względem poprzednika, a mimo to oferuje dłuższy czas pracy. Aparat Zastosowany obiektyw w iPhonie X spisuję się bardzo dobrze po dzień dzisiejszy, oczywiście jest wiele lepszych telefonów z androidem, które robią lepsze zdjęcia, ale no właśnie…są z Androidem:D Zarówno iPhone X jak i najnowszy Xs posiadają tak samo wyglądające oczka aparatów, układ w żadnym stopniu nie uległ zmianie – nadal dostępne są dwa obiektywy, który jeden jest „zwykły”, a drugi jest teleobiektywem. Zarówno w jednym jak i drugim telefonie obydwa obiektywy posiadają optyczną stabilizację i poczwórną diodę doświetlającą. Obydwie matrycę posiadają 12 Mpx tak samo w dwóch omawianych dzisiaj smartfonach. Światło to nadal f/1,8 dla głównego obiektywu i f/ dla teleobiektywu. Pod względem jakości zdjęć iPhone Xs ma być nieco lepszy niż zeszłoroczny flagowiec. Nowe dziecko Apple oferuję jednak jedną nową opcję w trybie portretowym, której starszy brat nie posiada – zmiana efektu głębi po wykonaniu zdjęcia. Tak! Dokładnie ten sam ficzer , który miał Samsung od premiery Note’a 8. Jeżeli ważna jest dla was nowa opcja to bierzcie iPhone Xs, bowiem pod tym względem iPhone X jest mniej „emejzing”. Filmy nadal możemy nagrywać w opcji 4K 60fps, opcja jest dostępna na obydwu omawianych smartfonach od Apple. Apple chwali się również, że ulepszyło funkcję odblokowywania telefonu „Face ID”, które w porównaniu do starszego modelu ma być szybsze. Mimo wszystko ja uważam, że to zamontowane w iPhone X zabezpieczenie jest i tak rewelacyjne i według mnie jest wygodniejsze i szybsze niż „Touch ID”. Nie możemy się tu raczej spodziewać takiej wyraźnej różnicy jaka była w przypadku pierwszej i drugiej generacji „Touch ID”. Kolejna różnica może nie dotyczy dosłownie samego aparatu w sobie, a „wysepki” na której znajdują się obiektywy, która w porównaniu do dziesiątki jest odrobinę większa przez co nie każdy case może idealnie pasować do nowego modelu. Jak to mówi stare przysłowie „hajs musi się zgadzać”… jak człowieka stać na nowego jabłkowego flagowca to stać go też oczywiście na nowe oficjalne Applowe case’y! Różnice wynikające z posiadania nowego iPhone Xs? Przede wszystkim otrzymujemy ekran, który jest nadal tak dobry jak w iPhone X, ale z dodatkowym dużym plusem w postaci odświeżania 120Hz, ciekawe czy będzie robiło to tak samo dobre wrażenie jak na iPadzie. Kolejną różnicą jest lepszy według Apple aparat oraz możliwość zmiany efektu głębi po zrobieni zdjęcia portretowego. Również czas pracy wynoszący do około 30 minut więcej przy zachowaniu tych samych wymiarów może być argumentem za wyborem nowszego telefonu. Naprawa iPhone X po zalaniu w serwis apple szczecin Inną sprawą, ale za to pozytywną jest zastosowanie w tegorocznych modelach lepszego certyfikatu wodoszczelności IP68, a nie jak w dziesiątce IP67, mimo wszystko i tak radzę uważać na wszelakie możliwości niechcianego zalania telefonu. Podsumowanie Decyzję czy wybrać iPhone X lub najnowszego iPhone Xs zostawiam oczywiście indywidualnie Wam. Mimo wszystko należy pamiętać, że nowy iPhone Xs wnosi naprawdę niewiele względem zeszłorocznego modelu, a kosztuję więcej. Wielką dla niektórych wadą iPhone Xs może okazać się zestaw z jakim przychodzi telefon, otóż brakuje w nim przejściówki z jack 3,5mm na lightning…od teraz trzeba kupić ją oddzielnie u Apple za 40 zł. IPhone X jest w tym momencie do kupienia w sklepach za około 4,5 tysiąca, a na popularnych serwisach aukcyjnych można znaleźć go za naprawdę „dobre” pieniądze. Jeżeli jednak chcecie mieć nowy złoty kolor i wymienione przeze mnie wyżej nowości to weźcie najnowszy smartfon od Apple Nadal nie wiesz, który model iPhone wybrać? Zachęcamy do przeczytania naszych szczegółowych recenzji iPhone X | XS Max | Xr Recenzja iPhone X Recenzja iPhone XS (max) Recenzja iPhone Xr iPhone X vs iPhone Xs – czy warto dopłacać do nowszego modelu? . 458 455 528 16 566 793 291 784

smartfon a ajfon różnice