Polski wywiad, wysoko oceniany zarówno przez wrogów, jak i sojuszników, tak jak państwowość, przechodził przez różne koleje losu. W 1918 roku służby wywiadowcze były budowane od podstaw. 25 października Rada Regencyjna podjęła decyzje mające znaczenie dla przyszłej organizacji władz wojskowych.
Praktycznie każdy z nas ma w rodzinie jakąś bliższą lub dalszą ciotkę, 90-letniego kuzyna dziadka… – w trzech słowach, najstarsze osoby w rodzinie. Często są one już w słusznym wieku i nie zawsze wszystko pamiętają, ale zawsze należy podjąć próbę przeprowadzenia rozmowy. Może ona być naprawdę owocna. Usłyszymy bowiem prawdziwą, żywą historię, którą przeżyli nasi przodkowie. Nie są to suche daty, imiona i nazwiska z metryk, które widnieją w drzewie. Często osoba, z którą przeprowadzamy wywiad, może być jedynym krewnym, który pamięta naszych przodków, dlatego nie wolno zamęczać rozmówcy tysiącem pytań. Lepiej wysłuchać opowieści, nawet jeśli nas nie interesują, ale dzięki temu możemy zdobyć zaufanie krewnego, od którego wówczas będziemy mogli dowiedzieć się więcej. Przeprowadzenie wywiadu, w dobrej atmosferze, to połowa sukcesu. Rozmówca poczuje się wówczas swobodniej, jego opowiadania mogą być bardziej wiarygodne. Starsi ludzie zwykle pamiętają doskonale czasy swego dzieciństwa, różne historie z życia swoich rodziców czy innych krewnych. Warto czasami nieco naprowadzić rozmowę tematycznie, pytając o małżeństwa w rodzinie, ważne rocznice i inne wydarzenia rodzinne. Nie należy jednak zadawać tylko i wyłącznie pytań, po pewnym czasie stanie się to męczące i dla nas, i dla krewnego. Trzeba prowadzić rozmowę i płynnie przechodzić z jednego tematu do kolejnego. Do rozmowy należy się odpowiednio przygotować, oto kilka przydatnych wskazówek: 1. Pamiętaj o dyktafonie! Jest to najważniejsza rzecz, jaką powinieneś mieć ze sobą. Dlaczego? Kiedy Twój rozmówca zacznie opowiadać, mówić nazwiska, imiona, daty, zależności rodzinne … możesz tego wszystkiego nie zdążyć zapisywać, przez co wiele cennych informacji może zostać zapomnianych. Nie możeszteż cały czas przerywać i prosić o powtórzenie. Wystarczy ten w telefonie, ale warto najpierw go przetestować, czy na pewno spełnia swoje zadanie. Możesz też nakręcić rozmowę na aparat. Wystarczy statyw – lub miejsce, gdzie będziesz mógł położyć aparat. Oczywiście tutaj nie wszystkie urządzenia będą się nadawać – niektóre aparaty cyfrowe, szczególnie te tańsze, mogą słabo rejestrować dźwięk, przez co głos może nie być wystarczająco słyszalny. 2. Zadzwoń do krewnego To bardzo ważna kwestia. Nie możesz po prostu przyjść i oznajmić, że chcesz porozmawiać o przodkach. Nestorzy rodzinni są ludźmi w starszym wieku, nie zawsze dobrze się czują, czasami nie mają po prostu ochoty rozmawiać. Lepiej wcześniej zadzwoń i umów się na konkretny dzień i godzinę. Pamiętaj, że to Ty masz się dostosować do krewnego, nie na odwrót. Zorganizuj się tak, aby rozmówcy było jak najwygodniej. Możesz również zapytać o zdjęcia, dokumenty – krewny będzie miał czas, aby coś ciekawego dla Ciebie przygotować. 3. Koniecznie zabierz ze sobą aparat To kolejna bardzo ważna rzecz, którą należy mieć przy sobie. Po pierwsze – Twój krewny może mieć zdjęcia, dokumenty, inne cenne pamiątki, których nie wypożyczy Ci do zeskanowania i jedyną możliwością będzie zrobienie zdjęcia. Po drugie – warto uwiecznić to spotkanie rodzinne, wykonaj kilka zdjęć krewnemu – za jego zgodą oczywiście oraz zrób wspólną fotografię z rozmówcą. Wracając jeszcze do wykonywania fotografii dokumentów … Zamiast robić zdjęcia, które mogą być kiepskiej jakości, można zaopatrzyć się w przenośny skaner. Te najtańsze to koszt ok. 100 zł, nieco lepsze – dwa razy droższe. 4. Zacznij od oglądania zdjęć Jeśli nie wiesz za bardzo, jak zagaić rozmowę, warto zacząć od jakiegoś zdjęcia – przyniesionego przez nas lub zaprezentowanego przez krewnego. Zacznij od fotografii, która wyda Ci się najciekawsza, zapytaj kogo przedstawia, kiedy i gdzie mogła zostać wykonana. Dalej rozmowa sama powinna się potoczyć. 5. Zabierz ze sobą fragment drzewa genealogicznego Warto, abyś zabrał ze sobą również fragment swojego drzewka – czy to w wersji elektronicznej, czy papierowej. Będzie to pomocne podczas opowieści krewnego – na bieżąco będziemy mogli przyporządkować nowe osoby do drzewka. Można też wspólnie z krewnym rozrysować szkic drzewa na kartce. 6. Przygotuj listę tematów Zapisz wcześniej kilka ogólnych tematów, które chcesz poruszyć. Dzięki temu żadna kwestia nam Ci nie ucieknie, a dodatkowo naszkicuj ramy wywiadu, których będziemy się trzymać. Na początku zadawaj pytania ogólne – “Kim był Twój dziadek?”, “Opowiedz mi o swoich kuzynach”. Krewny poczuje się swobodniej, łatwiej będzie mu mówić o rodzinie. Podczas rozmowy możesz dopytać o konkrety, ale daj wypowiedzieć się rozmówcy. Jeśli widzisz, że dane pytanie/temat jest niezręczny dla krewnego lepiej z niego zrezygnuj.. Jeśli dalej będziesz drążył taką kwestię, Twój rozmówca może poczuć się urażony, a co za tym idzie wywiad zakończy się fiaskiem. Możesz powrócić do tego tematu, jeśli poznasz się już bliżej ze swoim rozmówcą i ten nabierze do Ciebie zaufania. 7. A może weźmiesz ze sobą ankietę? Możesz zabrać ze sobą zabrać wykonaną przez siebie lub pobraną ze strony More Maiorum kartę osobową. Nie wręczaj karty do wypełnienia „na wejściu”. Twój rozmówca może poczuć się niepewnie, w końcu na „dzień dobry” zasypujesz go jakimiś papierzyskami. Możesz o to poprosić na koniec rozmowy, w ramach podsumowania wywiadu. Kiedy wrócisz do domu, spisz wszystko, co nagrałeś na dyktafonie, lub uporządkuj notatki, które zrobiłeś. Dodaj nowe osoby do swojej bazy genealogicznej, zapisz zdjęcia i najważniejsze … zadzwoń do krewnego. Podziękuj za poświęcony czas, jedno słowo „dziękuję” jest często kluczem, który otworzy nam drzwi do kolejnych rozmów z krewnym. Ważna uwaga: nasz rozmówca może mieć zupełnie inne poglądy niż my. Dla niektórych Armia Krajowa nadal może być “bandą”, a wejście Armii Czerwonej traktują jako wyzwolenie ziem polskich. Z mojej praktyki wiem, że niektóre osoby mówią nie do końca wiarygodne historie. Nie powinniśmy w takim momencie rozpoczynać dyskusji i tłumaczenia, że było inaczej niż mówi nasz krewny. Osobom wiekowym myli się też często czas i wydarzenia – pamiętają coś dobrze, jednak umiejscawiają to wydarzenie w innym czasie. Najważniejsze jest jednak, by nie przerywać ich opowieści. Później możemy ułożyć pewne kwestie, dopytać. Przykładem może być historia opowiedziana przez ciotkę mojej znajomej, która wspominała spotkanie oddziału partyzanckiego latem w Puszczy Białowieskiej i łączyła to od razu z atakiem na miasto, który – co wiemy z dokumentów, miał miejsce zimą… Fot.Zarząd II Sztabu Generalnego WP – instytucja wywiadu wojskowego w latach 1951–1990, działająca w ramach struktury Sztabu Generalnego WP. Na mocy ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej z 18 grudnia 1998 roku – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (art. 5 ust. 1 pkt 10) Zarząd II Sztabu Generalnego WP jest uznawany za Opublikowano: 2016-03-08 01:04:20+01:00 · aktualizacja: 2016-03-08 01:16:03+01:00 Dział: Społeczeństwo Społeczeństwo opublikowano: 2016-03-08 01:04:20+01:00 aktualizacja: 2016-03-08 01:16:03+01:00 Lustrowanie Jerzego Zelnika przez środowisko Michnika to przebicie kolejnego sufit cynizmu w naszym życiu publicznym. Czynią to ludzie, którzy nie uznają lustracji jako czynnika oczyszczającego życie publiczne - jest więc to dla nich jedynie narzędzie zemsty na nielubianym aktorze i sympatyku Prawa i Sprawiedliwości, na człowieku, który zwłaszcza w okresie posmoleńskim dał dowód wielkiej odwagi i poświęcenia. Nie był za to przez środowisko aktorskie pieszczony, oj nie był, a przez media związane z Agorą bywał wręcz zaszczuwany. CZYTAJ O TYM: TYLKO U NAS. Demaskujemy obrzydliwą manipulację Jakuba Wojewódzkiego. „To metody jak z PRLu”. Zobacz o czym NAPRAWDĘ rozmawiano z aktorem! Ale oczywiście, z ujawnionymi faktami trzeba się zmierzyć. Szczerze mówiąc, nie jest tego dużo: krótka współpraca bardzo młodego człowieka. Wynikająca raczej z głupoty i rodzinnej atmosfery szacunku dla PRL niż z finansowych czy karierowiczowskich motywacji. I najgorsze - udzielone SB informacje o jednym z kolegów. Jerzy Zelnik zapowiada, że mimo upływu lat spróbuje się z tym faktem zmierzyć, jeśli zaszkodził - zadośćuczynić. I przeprasza : Ze swej strony zapewniam, że stanę w tej sprawie prawdzie. Już teraz proszę o wybaczenie osoby, które mogłem skrzywdzić. Pozostaje też pytanie o tak długie milczenie aktora o tej sprawie. To dziwne. W przeciwieństwie do TW Bolka czy większości donosicieli epizod ten nie miał wpływu na jego postawę w wolnej Polsce. Nie był też Zelnik i nie jest politykiem w którego rękach spoczywa odpowiedzialność za innych. Nie. Pozostał tylko i wyłącznie aktorem. Kilka zdań w jakimś wywiadzie, choćby i rok temu, zamknęłoby szybko temat. Szkoda, że tego nie uczyniono. Ale z drugiej strony trzeba też pamiętać, że Jerzy Zelnik nigdy nie ukrywał iż jego życie dzieli się jakby na dwie części. Z domu rodzinnego wyniósł bowiem bardzo pozytywny stosunek do socjalizmu i władz PRL. Tak opowiadał o tym mnie i Jackowi Karnowskiemu w 2013 roku na łamach tygodnika „w Sieci”: Tak, tuż po wojnie ojca, jako dobrze rokującego reżysera i jednocześnie szybko awansującego oficera przeniesiono do Warszawy, nadzorował tu budowę Teatru Wojska Polskiego. Stolicę pamiętam właściwie tuż po powstaniową. (…) Moi rodzice zawsze byli bardzo uczciwymi ludźmi. Dom był pełen miłości. I choć wtedy Boga w nim nie było, rodzice żyli podświadomie w zgodzie z Jego przykazaniami. Wówczas romantycznie wierzyli w socjalizm w wydaniu wschodnim, odróżniając zawsze, jak mówili, piękne idee od złych ludzi, którzy zajmowali się realizacją instytucjonalnie. Tata był przed wojną wielkim zwolennikiem marszałka Piłsudskiego. Może jego wybory życiowe byłyby inne gdyby dostał się do Armii Andersa, jednak go nie przyjęto. Może dlatego iż w ankiecie napisał, że jest bezwyznaniowy? A jak rodzice znaleźli się w Rosji? Uciekali, jak rzesze Polaków, przed hitlerowską bestią, na wschód. A potem… znamy wszyscy historię. Ojciec nie chciał być obywatelem sowieckiego raju. W czerwcu 40 roku wywieziono go w ostatnim transporcie w bydlęcym wagonie. Straszne wspomnienia. Upał był potworny, ludzie umierali z braku powietrza, krzyczeli „wozducha, wozducha”. A młodzi cyniczni enkawudziści odpowiadali z rechotem, że tam dokąd jadą powietrza będą mieli aż za dużo. Po amnestii rodzice poznali się w Rosji, w sformowanym tam polskim wojsku. Potem był brutalny marzec 1968 roku w którym Zelnik uczestniczył osobiście. I - o czym też nam opowiadał - nawrócenie: Wiara daje mi siłę. Zawsze dawała, choć rzeczywiście relacja z Bogiem jest coraz ważniejszym elementem mojego życia. Ale już w 1969 roku, kiedy zostałem ochrzczony, już jako dorosły człowiek, wiedziałem, że to jest wielka łaska. Przygotowując się do chrztu miałem poczucie, że robię to bardziej dla żony, przed naszym ślubem kościelnym. Jednak trafiła mnie ta strzała miłości Bożej. Żyję wiarą i uważam, że to jest coś wspaniałego. Wszędzie, przy goleniu czy w ogrodzie, także na scenie, modlę się. W mojej ocenie jest to ważne naświetlenie sprawy i duże uwiarygodnienie tego, co aktor mówi w tej chwili. Z tej perspektywy nawrócenia na katolicyzm można zrozumieć i przyjąć pewnego rodzaju wyparcie z pamięci krótkiego epizodu współpracy z SB. Tym, którzy zaczną szydzić, że stosuję dwie miary, odpowiadam: akurat mnie o to oskarżyć nie możecie. Zawsze podkreślałem, że na te sprawy należy patrzeć w szerszym kontekście. Przypomnę choćby chybione zarzuty wobec prof. Witolda Kieżuna, za którego obronę, mocno nam się także od prawicy oberwało. I przypomnę, że także w przypadku Lecha Wałęsy jasno pisałem, że największym problemem jest wpływ sprawy TW Bolka na prezydenturę w wolnej Polsce. Dlatego, na podstawie obecnego stanu wiedzy, uważam iż mam prawo uznać, że tamten epizod nie jest chwalebny, wymaga przepracowania, ale najprawdopodobniej nie miał żadnego wpływu na twórcze i pełne poświęcenia dla innych (także dla ciężko chorej żony, którą przez wiele lat się opiekował), życie Jerzego Zelnika. Wiem, że nasi czytelnicy też podobnie na tę sprawę patrzą. Publikacja dostępna na stronie:
Wcześniej mówiła, że nie utrzymują kontaktu. Anna Wendzikowska pokazała mamę. Wcześniej mówiła, że nie utrzymują kontaktu. Anna Wendzikowska zaskoczyła fanów i pokazała zdjęcie z mamą. Wcześniej gwiazda gorzko wypowiadała się na temat relacji z rodzicami.
Migracja – adaptacja Teresie trudno określić, kiedy poczuła się w Macedonii jak u siebie. Czy to w ogóle nastąpiło? Cały czas tęskni za Polską i cały czas marzy i planuje powrót. Choć w jednej z kawiarnianych rozmów przyznała, że dzisiejszej Polski nie poznaje, gubi się w jej pośpiechu. Bardzo aktywne życie w Macedonii, praca w radiu, przy sztukach teatralnych, działalność polonijna, tłumaczenia książek, pomoc Polkom w zaadaptowaniu się w nowych warunkach życia: „Mimo że byłam bardzo mile przyjęta i przez rodzinę, i przez środowisko w pracy i na studiach również, ale ta tęsknota straszliwa za Łodzią, za Polską, za naszymi… no w ogóle, za rodziną, była tak silna, że ja cały czas myślałam, że to będzie, nooo… jakiś krótki okres czasu, a potem ja wrócę. I tak z tą myślą cały czas żyłam i jakoś tak szybko życie zaczęło się toczyć, bo potem już rozwinęła się rodzina, przyszły dzieci na świat i nie było czasu aż tak myśleć, życie pędziło swoja droga, trzeba było dzieci dać do szkoły, prawda. No i jakoś tak nie było czasu, to było tempo takie raczej podobne do dzisiejszego, zwłaszcza, że my zawsze mieliśmy z mężem pełne ręce roboty.” Wszystko to sprawiło, że znalazła swoją niszę, swoje miejsce, ale też dzięki tak szerokiej działalności miała cały czas kontakt z Polską. Przyznaje też, że życie w Jugosławii było łatwiejsze, gdy je przyrówna zarówno do PRL-u, jak i do obecnej Macedonii. Jugosławia umożliwiała swobodę kontaktów, podróże, zabezpieczenie ekonomiczne. Teraźniejszość rozczarowuje, w ocenie Teresy na pewno jest trudniejsza dla młodych ludzi. Życie codzienne w Macedonii Obecnie Teresa jest już na emeryturze. Przez całe życie pracowała w radiu jako realizator dźwięku. Dzięki tej pracy miała też stały kontakt z Polską, współpracowała z Polskim Radiem, promowała polskich artystów. Prócz wykonywania pracy zawodowej zajmowała się domem, gdzie dbała o zachowanie języka polskiego, ale też tradycji związanych ze świętami Bożego Narodzenia czy Wielkanocy. Jak podkreśla, zawsze jednak idzie to w parze z poznawaniem i przestrzeganiem tradycji z domu męża i kraju, w którym żyje. W latach osiemdziesiątych, w związku z niepokojącymi wiadomościami z Polski na temat strajków i wprowadzeniem Stanu Wojennego, zaangażowała się w tworzenie pierwszego towarzystwa polonijnego. W tej chwili jest prezeską jednego z trzech towarzystw polonijnych „Klub Polonia”, powstałego na bazie Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Macedońskiej. Nadal stara się aktywizować Polaków, głównie Polki mieszkające w Macedonii, organizuje wieczory poezji czy spotkania świąteczne. Często tez organizuje pomoc dla rodzin uboższych, ludzi starszych czy kobiet uwikłanych w nieudane małżeństwa. Na co dzień chętnie też przyjmuje gości i opowiada im o Macedonii, częstując przy tym ciastem i figami z ogrodu. Jej ulubionym miejscem w kraju jest Ochryd oraz ulica przy Stowarzyszeniu Pisarzy Macedońskich w Skopju. Tożsamość Teresa czuje się Polką. Co do tego nigdy nie ma wątpliwości. Podkreśla to działalnością w Towarzystwie Polonijnym. Na co dzień też starała się i stara przekazać innym wiedzę o Polsce, zainteresowanie jej historią, kulturą, językiem. Język jest dla niej wyznacznikiem tożsamości, język, którego nie można zapomnieć i którego powinno się uczyć kolejne pokolenia. Jej dzieci, wnuki, a także mąż mówią po polsku. Cały dom ma też wiele polskich elementów, obrazów, pamiątek, a przede wszystkim mnóstwo książek. W telewizorze często nastawiony jest program TV Polonia. Do kuchni Teresa też wprowadziła wiele polskich elementów, zwłaszcza przy okazji świąt dba o smak potraw, postrzegany jako tradycyjny. Dlatego znajomi przywożą jej już we wrześniu grzyby z Polski. O Macedończykach często mówi „oni”, ale Macedonia jest też jest jej krajem. Ma tu swoje ulubione miejsca, przyjaciół, piękne wspomnienia i dużo planów. O powrocie do Polski cały czas jednak marzy. Kwestionariusz wywiadu z wychowawcą dziecka przedszkolnego (mutyzm wybiórczy) 2 Czy dziecko w jakikolwiek sposób zgłasza potrzeby fizjologiczne, korzysta (samodzielnie/ w obecności opiekuna/ tylko w obecności rodzica) z toalety? Czy też korzysta z toalety jedynie wówczas, gdy wyśle go do niej wychowawca?